"Szewc bez butów chodzi" - stara prawda!
Bardzo lubię kolczyki - to chyba jedyna biżuteria, którą jestem w stanie nosić bez skubania, ściągania i następującego po nim gubienia precjozów, a mimo to do tej pory miałam tylko jedną parę, w odcieniach turkusowych.
Nie tak dawno, pod silnym naporem czynników domowych ;) doszłam do wniosku, że lata lecą, a ja wciąż ani się nie umiem modnie ubrać, ani zrobić makijażu, ani nawet nie mam porządnych kolczyków - no i "machnęłąm" sobie takie oto wielgachne klipsy:
Wyszły duuuuże - ich całkowita długość to 9,5 cm, a ponieważ użyłam dużych kul bawolego oka kolczyki wyszły dość ciężkie - 13 g. Żeby nie męczyć ucha zamieniłam bigle na klipsy.
W ostatnią sobotę kolczyki przeszły - pomyślnie - chrzest bojowy i muszę bardzo nieskromnie przyznać, że wyjątkowo mi się udały :)
Postanowiłam zgłosić je do wyzwania "szuflady":
piękne Ci wyszły.
OdpowiedzUsuńSą świetne.
OdpowiedzUsuńWitam w Szufladowym wyzwaniu.
śliczne kolczyki
OdpowiedzUsuńPrzepiękne prace, zapierające dech...
OdpowiedzUsuńdziekuję za ciepłe słowa :)
OdpowiedzUsuń